niedziela, 1 grudnia 2013

Dolce far tutto!

Niespodziewanie, a może zgodnie z zamysłem, oddajemy się językowi Felliniego. Wrzucamy się w wymiar pewnego niewolnictwa, "dolce far niente" staje się więcej niż dewizą. Gotowe na nic, a właściwie na wszystko, poza margines, poza wyobrażenia o zwykłej przygodzie włączającej autostop, dzikie noce na plaży i biedę w najbardziej szlachetnym wymiarze, kalkulując, co jest nawykiem naszych czasów, ruszamy w pierwszą, OTWARTĄ, nieograniczoną  w doznania i poza nawiasem decyzji lekkich, podróż.
I t a l i a,  domena cukru, espresso, tanich romansów i Campo di Fiori. Naród łatwy. Łatwy w zdobyciu uznania. Uznania osobowości, o ile taką w sobie pielęgnujemy. Italia słucha,  Italia szanuje swawolę.
Trudno było postawić krok, po wielu próbach eksplorowania, jeszcze raz, na stacji metra Termini. My pierwsze kroki  stawiamy zdecydowanie.
Czego oczekujemy ? Oczekujemy piękna, zachwytu, poruszenia, które potrafi od czasu do czasu umierać. Italia ma nas objąć, zdobyć, odkryć, usidlić. Italia to nie Włochy. Świadomie używamy tego terminu by określić pewną przeszłość, by opowiedzieć pewną przeszłość. Italia, jako pierwszy cel, ma stanowić, bezpieczne,niewyczerpane źródło, kalejdoskop historii. Italia predestynuje naszą włóczęgę.

DECYZJA o wyjeździe obejmuje 33 dni. Pomnóż to przez dwadzieścia cztery godziny. Decyzja liczy się z szacunkiem i tolerancją. Choć to za mało. Przyjaźń, jaką mam zaszczyt i szczęście dzielić nie zasługuje na te definicje. Świadomość obecności w twoim życiu pewnych nawyków i niespodziewanych lęków weryfikuje relacje i historie. Śmieszne jest, jak obfity w emocje i opinie potrafi być dzień, doba. Dopuszczenie i obnażenie się ze swoich słabości jest pierwszym krokiem w podróżowaniu w tandemie. TANDEM. DEKADA wrażeń. Możesz być sam. Choć nie nazywam tego odwagą. Możesz podróżować sam. Ja uczę się mówić i nazywać. Uczę się opisywać. I moje wrażenia to więcej niż echo. I to jest nasze preludium.











Polly

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz